Słowianie Nadbałtyccy żyli w strefie wielowiekowych wpływów germańskich, które stały się wyraźnie zauważalne w epoce wikingów. Wtedy, wraz ze skandynawskim osadnictwem oraz wytężoną akcją misyjną, doszło do serii (moim zdaniem panicznych) reform kapłańskich. Elity oparły je na wzorcach reformującej się wtedy religijności Skandynawów, co możemy poznać po naleciałości w teonimach [m.in. zakończenia -nut, -vit, -gast], technicznych aspektach składania ofiar z ludzi, a także samemu powstawaniu zadaszonych świątyń. Podobnie jak w innych obszarach proto-kolonizacji skandynawskiej, także tutaj rozpowszechniła się tendencja do formowania triad boskich na czele panteonu. Wydaje się, że najpopularniejszym wyborem dla wszystkich zainteresowanych kultur, był zespół: Gromowładny, Bóg Mędrzec i Bóstwo Płodności (płeć bywała różna). Awangardowymi reformatorami byli kapłani w Radogoszczy, oddający cześć bogu Świętowitowi-Radegastowi.
Kategoria: Germania Slavica
Przeżytki starogermańskie wśród Słowian Nadbałtyckich, cz. 2
Gdyby zapytać laika, jacy byli bogowie dawnych Słowian, niechybnie odpowiedziałby: krwiożerczy i wielogłowi. Nie pomyliłby się dużo, jeśli miałby tu na myśli Słowian Nadbałtyckich. Na Trygława i Światowida przyjdzie jeszcze pora, ale najpierw wylejmy trochę wirtualnego atramentu, by zmieszał się z krwią zarzynanych jeńców. Ofiary z ludzi były na Słowiańszczyźnie niepopularne, wyjąwszy zakładzinowe (m.in. chowanie zmarłych dzieci pod progiem domu, żeby zamieniły się w duchy przyjazne gospodarstwu). Wydaje się, że praktykę tę porzucili jeszcze w czasach prasłowiańskich, razem z kanibalizmem. Straszliwy zwyczaj wrócił całe setki lat później, konkretniej w X w. n.e., ale jedynie w dwóch miejscach: wśród Słowian pomorsko-połabskich i na Rusi. Czytając teksty z epoki, można odnieść wrażenie, że zwłaszcza w zachodniej części, ludzka krew nieustannie płynęła ze stołów ofiarnych do Świata Podziemnego. Czy ów postęp również był zasługą Germanów?
Przeżytki starogermańskie wśród Słowian Nadbałtyckich, cz. 1
Ludy słowiańskie powstawały i dojrzewały w sąsiedztwie swoich germańskich krewnych, którzy, bardziej zaawansowani społecznie, byli dla nich czymś w rodzaju starszego rodzeństwa. Zawsze o stopień wyżej w mozolnym procesie budowania cywilizacji, stanowili dla naszych dalekich praprzodków wzór do naśladowania, obiekt zazdrości, a często jedyny pozytywny punkt odniesienia w gąszczu innych, znacznie dzikszych plemion. […] Strefą najznaczniejszego przenikania się ludów, był zachodni kraniec Słowiańszczyzny. Obecne, a do niedawna sporne, pogranicze polsko-niemieckie było niegdyś domem pasjonujących ludów – Słowian Połabskich i Pomorskich, po których ocalały do dzisiaj tylko maleńkie mniejszości (odpowiednio Serbołużyczanie oraz Kaszubi).
Diabeł w wierzeniach Germanów i Słowian. Cz. 2.
Demonologia pozytywnie wyróżnia się na tle zbadanych dotychczas wierzeń słowiańskich. To bogaty, wdzięczny w interpretacji zbiór, zdolny „ustać na własnych nogach” pod względem intelektualnym. Był równie koherentny w czasach przedchrześcijańskich, co w późnych ekspresjach na wsi przed 1945 r., nie wymagał do zrozumienia komparatystyki indoeuropejskiej ani współczesnych doktryn interdyscyplinarnych. Nieprzypadkowo to właśnie on znalazł największe odbicie w duchu „słowiańskiego renesansu” jakiego jesteśmy świadkami: popularność bestiariuszy, obecność potworów w grach komputerowych (wcale nie tylko w Wiedźminie!), niezdrowa fascynacja upiorami itp. leśnym lichem. Mnogość utopców, południc czy płanetników, pozwala czasem zapomnieć, że nie były one głównymi bohaterami tekstów źródłowych. Tam pierwsze, nomen omen skrzypce, grał oczywiście diabeł.
Diabeł w wierzeniach Germanów i Słowian. Cz. 1.
Diabeł ludowy to zwyczajnie inna postać. Różni się diametralnie od diabła klerykalnego, znanego z mitologii abrahamistycznej (chrześcijańskiej, żydowskiej, muzułmańskiej, etc.) i pełnił zgoła odmienną rolę w życiu obrzędowym Germanów i Słowian. Nie postrzegano go jako zaciekłego Wroga Ludzkości, chociaż bywał dla niej groźny z racji swojej wybuchowej siły i nieludzkiej domeny panowania. Mógł być dla nas pomocny, ale co najważniejsze, był niezastąpiony w pełnieniu swoich specyficznych funkcji w świecie duchów. Z tego powodu nawet na kanwie późniejszego synkretyzmu, nie jest to postać tożsama z Lucyferem czy Szatanem – jego porównywano raczej do Żmija, być może Lokiego – ale swoisty zlepek, łączący w sobie schedę po przynajmniej czterech bóstwach.
Niedźwiedź w wierzeniach Germanów i Słowian
Istnieją na świecie stworzenia tak straszliwe, że samo wypowiedzenie ich nazwy przepełnia ludzi grozą. Aby wciąż móc o nich rozmawiać, pokolenia ludzkości znajdowały imiona zastępcze. Niektóre spośród nich powtarzamy tak długo, że zapomnieliśmy już o istnieniu oryginałów, objętych zmową milczenia na długo przed wynalezieniem pisma. Jedną z tych budzących grozę postaci jest niedźwiedź – potężnych gabarytów, przerażająco inteligentna bestia, którą znamy pod tego rodzaju imieniem zastępczym [„niedźwiedź” to dosł. miodojad]. Nie inaczej było wśród Germanów, dla których angielski bear czy skandynawski bjórn, to nic innego jak dawny przymiotnik „brązowy, brunatny”. Jeszcze na początku XX w., polskojęzyczni górale unikali nawet tego rodzaju okrężnego nazewnictwa, wierząc że stwór pojmie o kim mowa i zjawi się na wezwanie. Zamiast tego, nazywali go po prostu On.
Pszczoła w wierzeniach Germanów i Słowian
Tym konkretnie tekstem chciałbym otworzyć nową serię, gdzie podjęlibyśmy się analizy podobieństw oraz różnic między światopoglądem religijnym dawnych Germanów i Słowian. Uważam za najzupełniej stosowne, rozpocząć to od świętości wywiedzionych wprost z przyrody. Trudno zaprzeczyć, że obcujemy z nią na podobnej stopie, przebywając w tej samej strefie klimatycznej, od stuleci mieszkając w bliskim sąsiedztwie i dzieląc domowe ogniska. Skupienie się na wspólnocie, przy roztropnym wyjaśnieniu różnic, powinno sprzyjać wzajemnemu zrozumieniu tych naprawdę bliskich sobie kultur, a jeszcze bliższych wyznań. Pszczoła wydaje się ujmująco wdzięcznym tematem do rozpoczęcia takich rozważań, bo jak jeszcze się przekonamy – to mały owad o doniosłym znaczeniu na naszych ziemiach.